Druga Seria Ashtanga Jogi – Nadi Shodhana – to praktyka, wokół której narosło wiele mitów i niepewności. Często słyszę od uczniów: „to chyba nie dla mnie”, „jeszcze potrzebuję czasu”, „muszę dopracować Pierwszą”. Tymczasem Druga Seria nie jest mistycznym wyzwaniem zarezerwowanym dla wybranych. To sekwencja, która skupia się na oczyszczaniu systemu nerwowego i pracy z energią. 

Z mojego doświadczenia wynika, że Druga Seria jest znacznie bardziej zbalansowana – zarówno fizycznie, jak i energetycznie – niż Pierwsza. Zamiast wielokrotnie powtarzanych skłonów do przodu (które, praktykowane przez dłuższy czas mogą prowadzić do przeciążeń), mamy tu różnorodne wzorce ruchowe: wygięcia, otwieranie bioder, balanse, wzmacnianie i otwieranie górnych partii ciała. Co najważniejsze – ta sekwencja pozwala oddychać. Pomiędzy intensywnymi pozycjami są momenty wytchnienia. Przestrzeń na wdech i wydech. Na odzyskanie rytmu. I właśnie w tej równowadze – wysiłku i odpuszczeniu – tkwi jej największa wartość.

Druga Seria tylko dla jogowej elity?

Wśród praktykujących Ashtangę często krąży przekonanie, że Druga Seria to rodzaj „nagrody” – dostępnej tylko dla tych, którzy perfekcyjnie opanowali Pierwszą. Słyszy się czasem, że „pojawia się naturalnie”, jeśli tylko praktykujesz regularnie. Ale w tradycyjnym podejściu to „naturalne pojawienie” często równa się… latom czekania na zgodę nauczyciela. Tradycyjne podejście wymaga perfekcji, a perfekcja w jodze to pojęcie mocno iluzoryczne.

Oczywiście, solidne fundamenty są potrzebne. Ciało musi być przygotowane – to jasne. Ale to nie znaczy, że mamy tkwić przez lata w jednej sekwencji, szlifując ją do granic fizycznej i psychicznej wytrzymałości. To prosta droga do wypalenia lub przeciążenia. Znam wiele osób, które rozkochały się w Ashtandze, ale „kiszenie się” w jednej asanie sprawiło, że porzuciły tę praktykę. Utknięcie na jednej pozycji – miesiącami, a czasem latami – może być wręcz krzywdzące. Fizycznie i emocjonalnie. Kiedy słyszę, że ktoś od trzech lat „pracuje nad Kapotasaną”, to robi mi się smutno. Pewnie dlatego, że tyle lat na tej pozycji trzymał mnie Sharat. To było bardzo frustrujące doświadczenie, a jednak wyniosłem z tej lekcji naprawdę wiele. Pojawiała się fala złych emocji i gdy dopiero naprawdę odpuściłem i przestałem się starać poszedłem w praktyce dalej. W moim przypadku (i zapewne w wielu innych) dałoby się tę pozycję rozwinąć szybciej i bezpieczniej, w inteligentny pełny empatii sposób. Wystarczyłoby dodać do praktyki kilka elementów otwierających zginacze biodrowo-lędźwiowe, obręcz barkową i wzmocnić plecy. Zależy kto czego potrzebuje. W systemie ashtangi to mysore, czyli praktyka własna, jest doskonałą okazją, żeby nie “zrobić jogę” i iść do domu, ale skupić się na tym czego naprawdę potrzebujemy.   

Twoje ciało nie jest schematem

Druga Seria, nawet w wersji zmodyfikowanej, oferuje niesamowite korzyści, jednocześnie wymaga uważności, cierpliwości i akceptacji własnych ograniczeń. Dlatego uważam, że szybsze wchodzenie do drugiej serii może być bardzo pomocne fizycznie i mentalnie. Kluczem do tej praktyki nie jest perfekcja fizyczna, ale otwartość na proces. Nie każdy potrzebuje tego samego – dlatego praktyka mysore, czyli indywidualna, jest tak cenna. To nie moment na „zaliczenie sekwencji”, ale szansa na zadanie pytania: „czego naprawdę teraz potrzebuję?”

Ciało kocha różnorodność. Owszem, powtarzalność pomaga wypracować zakresy i stabilność, ale zbyt długie trzymanie się jednego wzorca może prowadzić do eksploatacji konkretnych struktur.

Nie bez powodu u osób długo praktykujących Ashtangę pojawiają się:

  • tzw. „yoga butt” – przewlekłe przeciążenie mięśni kulszowo-goleniowych,
  • nadmierne usztywnienie obręczy barkowej – przez zbyt duża liczbę vinyas
  • Naciągniecie wiązadeł krzyżowych w kolanie poprzez zbyt szybkie wykonywanie pełnych lotosów.

Tymczasem Druga Seria wprowadza powiew świeżości i nowej jakości. Nie tylko fizycznej, ale też psychicznej. Jest przestrzenią na rozwój, ale też na lekkość, ciekawość, zabawę i regenerację. Oczywiście – nie chodzi o pójście na skróty. Ale czasem dojście do zdrowej równowagi oznacza… zrobienie kroku dalej. Oczywiście mądrze i z głową.

Szczerość przede wszystkim

Jedna z największych pułapek w podejściu do praktyki? Udawanie, że każdy może wszystko – wystarczy cierpliwość i czas. Otóż nie. Pozycje w sekwencjach nie są ułożone w linearnym ciągu od „łatwych” do „trudnych” pozycji. W Pierwszej Serii znajdziesz zaawansowane asany, jak Marichyasana D czy Supta Kurmasana,. a z kolei w Drugiej Serii mamy stosunkowo „łagodne” pozycje, takie jak Salabhasana czy Ustrasana, które delikatnie wzmacniają plecy.

Ale nie zmienia to faktu, że Druga Seria jako całość jest o wiele bardziej wymagająca fizycznie. Wymaga określonych predyspozycji fizycznych. I warto to powiedzieć wprost.

Jeśli uważasz, że każdą pozycję może wykonać każdy – wypierasz rzeczywistość.

To samo dotyczy narracji typu: „Ból w praktyce jest naturalny, trzeba go przejść” albo „Po prostu praktykuj, a wszystko przyjdzie z czasem”. Nie. Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, nie ignoruj tego. To nie „duchowy test” – to komunikat Twojego ciała.

Na przykład:

  • Jeśli masz krótkie kości udowe, prawdopodobnie będziesz mieć trudność z założeniem nogi za głowę. Może to być niemożliwe lub bardzo ryzykowne.
  • Możesz robić głębokie wygięcia, ale jeśli masz sztywną obręcz barkową, to w Kapotasanie wcześniej czy później przeciążysz lędźwia.
  • Karandavasana? Wymaga ogromnej siły – nie tylko w rękach, ale też w całym centrum ciała. Sama II seria nie zawsze wystarczy, by ją zbudować. I tak – kobietom często przychodzi trudniej
  • Noga za głowę? – Dużo osób, robiąc to bez odpowiedniego przygotowania, nieświadomie zaczyna kompensować szyją i karkiem, narażając się na przewlekłe napięcia i kontuzje.

To nie znaczy, że nie możesz praktykować. To znaczy, że musisz być uważny i praktykować w zgodzie z anatomią swojego ciała, a nie jego idealną wersją z Instagrama. Musisz to robić mądrze! Bo joga – zwłaszcza ta głęboka, transformująca – zaczyna się tam, gdzie kończy się iluzja. Szczerość to pierwszy krok.

Praktyka – krok po kroku, bez spiny

Współczesna Ashtanga staje się coraz bardziej elastyczna (i dobrze!). Coraz więcej nauczycieli wprowadza modyfikacje, pozwalając stopniowo oswajać się z poszczególnymi pozycjami.

  • Kapotasana? Bloczki i ściana, większe otwarcie przedniej części bioder, otwieranie klatki piersiowej – podejście progresywne pozwala stopniowo ją rozgryźć.
  • Pincha Mayurasana? Przy ścianie, dodatkowe ćwiczenia wzmacniające i stablizujące – bez presji.
  • Cała sekwencja? Nie koniecznie. Można praktykować ją fragmentami – powoli i mądrze.

Zacznij z głową – kilka wskazówek

1. Pracuj z nauczycielem, który zna sekwencję i zna Ciebie.
To nie jest banał. Druga Seria to nie tylko fizyczne wyzwanie, ale subtelna praca z układem nerwowym. Potrzebujesz kogoś, kto potrafi Cię poprowadzić – zarówno technicznie, jak i emocjonalnie. Kogoś, kto powie „stop”, zanim ciało zacznie krzyczeć.

2. Nie szarżuj. Modyfikuj. Czasem mniej znaczy więcej.
Naprawdę nie musisz robić pełnej Kapotasany od razu. Możesz ją pominąć (skip asana to czasami najlepsza asana!) lub zrobić tylko kilka ćwiczeń przygotowujących. 

3. Słuchaj ciała – nie ego.
Twoje ciało mówi. Zawsze. Czasem szeptem, czasem krzykiem. Jeśli próbujesz “wejść” do pozycji, żeby dorównać komuś z maty obok, albo udowodnić coś sobie – przegrałeś.

4. Nie zapominaj o oddechu.
Oddech to barometr. Jeżeli wchodzisz w pozycję i nagle zaczynasz wstrzymywać powietrze – coś jest nie tak. Nieświadomie budujesz napięcie, które tylko blokuje ciało. 

5. Bądź elastyczny… mentalnie.

Nie trzymaj się kurczowo myśli „tak to powinna wyglądać pozycja”. Każde ciało jest inne, każdy dzień jest inny. Modyfikacje to nie porażka – to wyraz inteligencji w praktyce.

6. Odpoczywaj – świadomie.
W Drugiej Serii są momenty na oddech. Korzystaj z nich. Odpoczynek to nie luka – to część praktyki.

7. Obserwuj i notuj
Zapisz, jak się czujesz po praktyce – fizycznie, mentalnie, emocjonalnie. Po czasie zauważysz wzorce.

Druga seria tak, ale…

Czy Druga Seria jest dla wszystkich? Tak – ale nie w tej samej formie, nie w tym samym czasie i nie w tej samej intensywności. Zamiast pytać „czy mogę?”, warto zapytać „jak mogę?” – i zacząć z miejsca, w którym naprawdę jesteś. Bo joga nie jest celem – ona jest drogą. Druga Seria to po prostu kolejny odcinek tej drogi. Może nie najłatwiejszy. Ale za to niezwykle transformujący – jeśli tylko podejdziesz do niej z uważnością, ciekawością i gotowością na rozwój.

Chcesz zacząć?

Stworzyłem kompleksowy kurs online:

To nie tylko nagrania z asanami – to przewodnik.
Znajdziesz tam:

  • dokładne omówienie każdej pozycji i każdej vinyasy,
  • modyfikacje, warianty oraz ćwiczenia przygotowujące,
  • wiedzę, która pomoże Ci zbudować własną, świadomą praktykę – dostosowaną do Twojego ciała i potrzeb.

Zapraszam również do obejrzenia webinaru, który poprowadziłem dla osób, które zakupiły już kurs. Znajdziesz tam o wiele więcej ciekawych przemyśleń i refleksji

Chcesz zapytać, jak zacząć swoją Drogę z Drugą Serią albo podzielić się swoim doświadczeniem? Napisz do mnie. Chętnie porozmawiam – o praktyce, o ciele, o błędach i radościach na tej pięknej ścieżce. O tym, co naprawdę dzieje się na macie.

Podobne wpisy