Czy praktykując jogę, musimy zamykać się w obrębie jednego systemu, jednej metody? Odpowiedź nie jest łatwa. Zawsze miałem duszę anarchisty i lubiłem robić na macie to, na co mam ochotę i czego potrzebuję. Chyba stąd wziął się mój przydomek ashtangowego heretyka. Uwielbiam dodawać dodatkowe warianty pozycji lub modyfikować te trudniejsze. Uważam, że praktykę należy indywidualizować, a nie wciskać się w sztywne schematy. Z drugiej strony, gdy jakaś metoda lub styl są ustrukturyzowane, nadają określony kierunek naszemu rozwojowi. Są jak kompas lub mapa pokazująca nam drogę. 

Mamy obecnie multum różnych stylów i odmian jogi. Niby okej, bo dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie, ale żeby je wypróbować, trzeba sobie zrobić niezły jogiczny clubbing. Wpaść na ashtangę, zrobić vinaysę, poczuć Iyengara, odetchnąć na yin i szturchnąć się energią na kundalini. Wymaga to mnóstwo czasu i energii. Może to przez nasz zachodni umysł, który nie może skupić się na jednym? A może przez potrzebę doświadczania ciągle czegoś nowego? A może niektórzy nie potrafią być konsekwentni? Nie wiem. Na pewno to zależy od konkretnej osoby. Mam jednak czasami wrażenie, że jogiczny supermarket zaczyna komplikować nam życie. Im więcej możliwości, tym trudniejsze stają się wybory. Pewnie każdy z was przynajmniej raz w życiu stanął przed półką w sklepie i nie wiedział, na co się zdecydować. Ja lubię wybierać spośród dwóch lub trzech opcji, wtedy proces decyzyjny jest łatwy i szybki. Jeżeli mam kilkanaście możliwości, stoję i nie wiem, czego chcę, a najczęściej po prostu odpuszczam i odchodzę. 

Joga to dalekowschodni odpowiednik magii. Pomaga przemieniać samych siebie zgodnie z naszą wolą. Daje wgląd we własne procesy świadomościowe, dzięki czemu możemy lepiej poznać siebie i zrozumieć, jaką rolę mamy do odegrania w tym świecie. Pozwala nam doświadczyć, zrozumieć i zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy. Każdy przemyślany system może nam w tym pomóc, jednocześnie każdy system stanowi pewne ograniczenie. I ma to sens, ponieważ systemy istnieją właśnie po to, by nadać określony kierunek naszemu rozwojowi. System jest strukturą, która wspiera nas w procesie rozwoju. Bez niego brakuje nam fundamentów.

Podstawą jogi jest dyscyplina. To praktyka obdarza nas mądrością, a żeby wytrwać w postanowieniu regularnej praktyki, potrzebna jest silna wola. Tylko dzięki niej możemy świadomie zarządzać własnym życiem. I nie mówię tutaj o ślepym oddaniu się praktyce siedem dni w tygodniu lub nie odpuszczaniu w czasie choroby, kontuzji, czy wtedy, kiedy potrzebują nas bliscy. Miłość i wyrozumiałość do i dla siebie to bezcenna jakość, której może nauczyć nas joga. Ale mnie joga nauczyła również dyscypliny i jest to jedna z najważniejszych rzeczy, jakie udało mi się wypracować na macie. Ta umiejętność zostaje na całe życie i przenosi się na inne jego dziedziny. To dzięki niej wstajemy rano j pracujemy nad naszymi celami lub marzeniami. Nic nie powstaje z niczego. Tylko twoja energia, działanie i praca mogą zmaterializować to, co masz w głowie i sercu. Jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz zasiać ziarno, które wykiełkuje. Dyscyplina kształtuje także charakter, dzięki czemu możemy znieść w życiu wiele trudności, ale również udźwignąć wiele radości. Pozwala odkładać gratyfikację na później i wziąć się do pracy zamiast myśleć o wypoczynku. Gdy podchodzimy do swojej praktyki z entuzjazmem, miłością i szacunkiem, staje się ona dla nas bardzo cennym skarbem.

Wydaje mi się, że konkretny, opracowany system może nas tego nauczyć. David Swenson porównał to kiedyś do kopania studni na pustyni. Jeżeli będziesz to robić konsekwentnie w jednym miejscu, dokopiesz się w końcu do życiodajnego źródła. Jeśli będziesz kopał trochę tu i trochę tam, to zmarnujesz tylko czas, energię i… uschniesz z pragnienia.

System nie może stłamsić naszego indywidualnego ja. Jednocześnie jakoś musimy nauczyć się nim zarządzać. Gdy pytam ludzi, jaką jogę praktykują, najczęściej słyszę: vinyasę. I super! Ale zaraz zazwyczaj dodają, że jeszcze chodzą czasami na ashtangę i lubią wpaść na yin. I super! Różne wzorce ruchowe są potrzebne, żeby ciało było zdrowe i sprawnie funkcjonowało. Zamiast myśleć czy szufladkować siebie w jakichś jogowych kategoriach, musimy zadać sobie trzy pytania: gdzie prowadzi mnie ta praktyka?; jak się z nią czuję?; co mi daje?

Dla mnie prawdziwa metoda jogi zawiera trzy komponenty: asany, pranajamę i medytację. Bez któregokolwiek z nich joga jest niekompletna, a każdy z nich przynosi korzyści, wpływające na inne aspekty praktyki. Joga jest dla mnie systemem, w obrębie którego mamy przestrzeń na kreację. Czy rzeczywiście ma znaczenie, w jaki sposób wykonujesz asany? Albo czy wolisz techniki mindfulness od tradycyjnej medytacji buddyjskiej? Przede wszystkim masz czuć, że te praktyki cię rozwijają. Zgłębianie jednego systemu może być doskonałym wsparciem, ale przecież nic nie jest doskonałe. W jego obrębie z pewnością pojawiają się metodologiczne błędy. Za to sama struktura, którą oferuje, może być wielką pomocą. To właśnie dzięki niej możemy się rozwijać. Bez niej będziemy jak dzieci we mgle, bez świadomości, że tuż nad nami jest szczyt do zdobycia. A to tam czeka na ciebie przygoda odkrywania samego siebie. Gdy już dotrzesz na szczyt, zdasz sobie sprawę, że jedynym kolejnym krokiem jest powrót w dół.

Być może każdy z nas musi stworzyć swoją własną jogę. Gdy wypełnisz praktykę asaną, pranajamą i medytacją, będziesz miał naprawdę niezłą, wspierającą strukturę. Po prostu ruszaj się, bądź świadomy tego, jak oddychasz, i pobądź ze sobą sam na sam od czasu do czasu. Nieważne, w jaki sposób robisz asany – byle konsekwentnie. Pranajama, ćwiczenia oddechowe Wima Hoffa lub metoda Butejki? Super! Zaobserwujesz, jakie to potrzebne w podnoszeniu jakości życia. Medytacja w tradycji Therawada, praca z jantrami lub mindfulness, a może wypad w góry? Ważne, żebyś robił to świadomie, regularnie i konsekwentnie.

Twój własny, w przemyślany sposób skomponowany system będzie najlepiej z tobą współgrał i zmieniał się razem z tobą, gdy będziesz wewnętrznie dojrzewał. Będzie spójny z twoim sposobem widzenia i rozumienia świata. Będzie autentyczny dla ciebie. Być może poczujesz, że gotowy, konkretny system ma ci tak wiele do zaoferowania, że chcesz mu zawierzyć, poddać się i zostać z nim na dłużej. Rób to, co podpowiada ci serce. Będziesz wtedy sobą w każdym momencie swojego życia.

Podobne wpisy