Ocean jest bardzo głośny. Tak głośny, że zagłusza wszystkie myśli. Dźwięk jednej fali stapia się z dźwiękiem kolejnej nim ta zdąży uderzyć o brzeg. Słońce jest intensywnie ciepłe, ale nie parzy. Leże i czuję jak przyjemnie ogrzewa moje mięśnie. Przypominam sobie o dzisiejszej praktyce i o tym jak dobrze zająć się tylko sobą. Ułożyć ją niezależnie od zajęć i warsztatów. Piasek jest sypki, ale nie suchy. Przyjemny dla ciała i nie brudzi skóry. Widzę mrówkę, która przechodzi po ręczniku. Pewnie królowa wysłała ją na zwiady. Leżę i obserwuję zdawałoby się nic nieznaczące impresje, doznania, wrażenia i odczucia.

Skupiam się na oddechu, a jego dźwięk stapia się z brzmieniem fal. Gdy pojawia się jakaś myśl, zauważam to i skupiam się na oddechu. Gdy moja uwaga przesuwa się na odczucia palącego słońca obserwuję, delektuję się tym doznaniem i wracam do oddechu. Gdy wrzask bijących się mew, przyciąga moją uwagę wpuszczam to do mojej świadomości, akceptuję, puszczam i wracam do oddechu. Gdy umysł ucieka w fantazje, wspomnienia, plany uświadamiam to sobie i wracam uwagą do oddechu.

Medytacja jest niezwykle prosta. Nie trzeba jej komplikować. Nie próbuję na siłę nie myśleć, bo im bardziej staram się zatrzymać ten strumień, myśli napierają z potrójną mocą. Sekretem jest łagodność. Nieoceniający stan umysłu. Przyjmowanie wszystkiego z całym bogactwem i odpuszczanie. Niczym pojawiającą się fale na oceania, których nikt nie zatrzyma, tak myśli tworzą się na płaszczyźnie świadomości, a ja mogę być z tym co po prostu jest. Wieje wiatr. Słychać go w szumie wzburzonych fal. Ocean przynosi bryzę, która sprowadza lekkie orzeźwienie schładzając skórę spaloną słońcem. To przez nią nie czuję teraz opalenizny. Umysł ponownie gdzieś powędrował. Obserwuję to i wracam do oddechu. To jest prawdziwa obecność. 

Dlaczego ciągle musimy gdzieś dążyć, zmierzać lub szukać. Jakby to, co mamy lub to, co nas otacza nie było już same w sobie czymś nadzwyczajnym i fascynującym. Wokół nas dzieje się mnóstwo codziennych spraw. Tak oczywistych, że nikt im się nie przygląda. Fale oceanu nie są bardziej magiczne od aromatu świeżo zaparzonej herbaty. Tak jak mistyczne przeżycia, nie są bardziej nadzwyczajne od zwykłych odczuć fizycznych. Jedne i drugie są po prostu energetycznym wirem w naszym układzie nerwowym. A jednak do jednych rzeczy bardziej przywiązujemy uwagę niż do innych.  A szkoda…

Ostatni wypad do Portugali był dla mnie czasem, w którym mogłem na chwilę się zatrzymać i po prostu popatrzeć. Mogłem beztrosko spoglądać w oczy, w których w odbija się całym mój świat. Czekają nas zmiany. Mister “A” jest już w drodze i nie mogę się doczekać, kiedy go poznam. Co to za duszyczka zdecydowała się z nami zamieszkać? Czuję wielką odpowiedzialność, trochę strachu, ale ekscytację i radość. Nie mogę wyobrazić sobie jak to będzie, gdy w końcu się pojawi.

Ten wyjazd był mi bardzo potrzebny. Pozwolił mi przewietrzyć głowę i wpuścić do niej więcej pomysłów. Nabrałem pewności i odwagi, by kroczyć swoją własną ścieżką. Przemyśleć co jest ważne i ważniejsze. Z pewnością niedługo będę prowadził mniej warsztatów. Chcę mieć więcej czasu dla “A” i Sylwii. W drugiej części roku polecimy pierwszy raz w trójkę do Indii. Muszę podładować baterię w ashtangowym czakramie mocy i spotkać się z nauczycielem. Za rok w czerwcu jadę na Bali uczyć się pod okiem mojego drugiego wspaniałego nauczyciela. Planów zrodziło się mnóstwo i czas przygotować się na ich realizację.

Zdecydowałem się na mały eksperyment i zmieniłem na pewien czas formę uczenia online. Minęły ponad dwa lata i choć udało mi się rozwinąć praktykę moich uczniów poczułem, że gdzieś utknąłem. Postanowiłem położyć większy nacisk na indywidualną praktykę. Wiem, że grupa daje energię, ale praktyka jogi zawsze była czymś bardzo osobistym i w tworzeniu przestrzeni online gdzieś to zgubiłem. Teraz prowadzę 6 tygodniowy kurs składające się z zajęć warsztatowych i praktyki własnej. W ten sposób mogę dostosowywać praktykę indywidualnie do każdego ucznia. Dodawać elementy, którym im brakuje lub których potrzebują, aby rozwinąć się dalej.

Skończyłem przygotowywać kurs pranajamy i ruszę z nim na jesień. Ćwiczenia oddechowe to jeszcze bardziej subtelna praca z uważności i energią. Mam nadzieję, że w tym specjalnym programie uda mi się to przekazać. Przede mną jeszcze nagrania kolejnych kursów online. Jak widać szykuje się dużo pracy. To co najbardziej mnie cieszy to to, że poczułem potrzebę pisania. Od oddania ostatniej części książki we wrześniu tamtego roku miałem kreatywną blokadę. Puściło. 

Aby dobrze się wyspać dobrze jest przed snem przewietrzyć pokój. Aby nasz umysł dobrze funkcjonował nie tylko przydatna jest joga i medytacja. Trzeba przewietrzyć głowę i zdmuchnąć starą warstwę myśli i schematów, spojrzeć na niektóre sytuacje i wydarzenia z dystansu, rozruszać stare komórki kreatywnością. Przewietrzona głowa lepiej pracuje, planuje, kreuje, chłonie myśli, ma lepsze pomysły.  

Podobne wpisy