Wśród joginów spotykam się z trudnym dylematem. Co jest bardziej “true” i ma większą moc. Tradycyjna praktyka z korzeniami, taka jak ashtanga, metoda Iyengara, Sivananda czy bardziej współczesne nurty np. vinyasa flow, power yoga, yin yoga czy jakakolwiek inna. A przecież joga jest jedna. Chodzi w niej o zrozumienie tego jak funkcjonuje nasze ciało i umysł, zniesienie napięć, wyciszenie, naukę odpuszczenia, samoakceptację, ukochanie siebie. Miałem kiedyś podobny dylemat z różnymi technikami medytacji, w szczególności gdy pojawiła się moda na mindfulness. Wszytko wtedy zostało wypełnione uważnością. Myślałem sobie wtedy, po co nam taki nowoczesny wynalazek skoro mamy tradycyjne praktyki takie jak vipassana, medytacje buddyjskiej ze szkoły therawady, czy radża jogę tak dobrze rozpowszechnioną przez biharską szkołę jogi.
Pewnego dnia dotarło do mnie, że nie przecież nie każdego pociąga wschodni ezoteryzm wypełniony dziwnymi koncepcjami i pojęciami. Dla nas mieszkańców zachodu bardziej zrozumiały i przystępny jest język nauki, na którym opiera się mindfulness. Dzięki temu ta praktyka stała się dostępna (i przystępna) dla wszystkich. Trafiła na uniwersytety, dzięki czemu powstało mnóstwo ciekawy naukowych opracowań. Do klinik zajmujących się leczeniem traumy i stresu pourazowego. Pojawiła się w programach szkół dzięki czemu już dzieci mogą zainteresować się różnymi formami pracy z umysłem. Przede wszystkim dotarła do przeciętnego człowieka, która zabiegany w codzienności szuka dla siebie chwili spokoju i ciszy.
Podobnie jest ze stylami jogi. Niektórzy myślą, że praktykując tradycyjne style wchodząc w bardziej “prawdziwą jogę”. Ale czy tak jest na pewno? Jogiczne techniki to ściśle opracowane procedury, które mają przynieść określone zmiany w ciele i umyśle. Gdy zaczniemy je zmieniać, być może zmienimy skutek jaki moglibyśmy osiągnąć. Tradycja jest czymś pięknym. Daje połączenie z mądrością i wiedzą całych wcześniejszych pokoleń. Jednak współczesna nauka również przeżywa rozwój. Jeśli tradycja zamknie się no to co “nowe” zamiast zintegrować ze sobą tą wiedzę, stanie się czymś nieadekwatnym do współczesnej kondycji człowieka. Wystarczy zauważyć, że nasze umysły poprzez technologię cyfrową, nadmiar bodźców, tryb funkcjonowania różni się od tego sprzed 20 lat. Deficyty uwagi, spadki nastroju, coraz częstsze przypadki depresji ukazują, że współczesna cywilizacji mimo olbrzymich osiągnięć niesie za sobą wiele skutków ubocznych. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się czerpanie z tradycyjnej wiedzy i wspieranie jej nowymi osiągnięciami współczesnej nauki.
Joga to przede wszystkim praca nad sobą. To wewnętrzna integracji. Odnalezienie w materii pierwiastka duchowego i zmaterializowanie w życiu tego co duchowe. Wydaje mi się, że aby praktyki jogi była komplementarna musi zawierać trzy elementy. Pracę z asanami, pozwalającą utrzymać zdrowie fizyczne, ćwiczenia oddechowe pozwalającą pracować z ciałem energetycznym i medytację rozwijającą w nas pierwiastek transpersonalny. Wszystkie te praktyki są osadzone w ciele. Czy sama praktyka asan jest duchowa? Szczerze wątpię. Można całe życie rozciągać ciało, niwelować napięcia, poprawiać swoje samopoczucie, a w ogóle nie stać się uduchowioną osoba. Duchowość jest transpersonalna, wychodząca ponad jednostkowe ja, a więc poza ciało z którym się utożsamiamy. Sama praktyka asan może być zaprzeczeniem duchowości, gdy zaczynamy gloryfikować rozwój fizyczny i popadać w jogiczny narcyzm. Dopiero połączenie ich z innymi formami rozwoju wewnętrznego może nas doprowadzić do czegoś więcej. Asany są doskonałym przygotowaniem. Czynią ciało i umysł bardziej uważnym i receptywnym. I to jest esencja holistycznego podejścia do zdrowia fizycznego, emocjonalnego i umysłowego.
Wydaje mi się, że nie ważne w jaki sposób wykonujesz asany, czy zamiast klasycznej pranajamy stosujesz ćwiczenia oddechowe Wima Hoffa lub praktykujesz mindfulness zamiast tradycyjnej medytacji na pustkę umysłu. Ważne, że podejmujesz kroki, by uczynić własne życie bardziej pełnym, świadomym i wewnętrznie zintegrowanym. To jest ścieżka prowadząca do wewnętrznej przemiany, pozwalająca czerpać większą radość z życia, które masz “tu i teraz”.